być o nią zazdrosnym. Wpatrywała się w ciemność, rozświetlaną kolorowymi błyskami, i
próbowała odzyskać panowanie nad sobą. - Lord Virgil Retting. Nie przedstawisz mnie, Alexandro? - Nie. Przybrał na wadze, odkąd go ostatnio widziała. Kwadratowa twarz była teraz zaokrąglona, szyja wylewała się z nakrochmalonego kołnierzyka. Brązowe włosy mocno mu się przerzedziły na czubku głowy, ale usiłował maskować łysinę pozostałymi. Hrabia zachował niedbałą pozę, ale obserwował ją uważnie niczym lampart gotowy bronić zdobyczy. Virgil Retting nie chciał jednak zabijać, zamierzał tylko okaleczyć ofiarę i zostawić hienom na pożarcie. - Bardzo niegrzecznie jak na nauczycielkę etykiety - stwierdził ironicznie. - W ten sposób zarabiasz ostatnio na życie, prawda? - Kim pan jest? - zapytał powtórnie lord Kilcairn. Mężczyzna wzruszył ramionami. - Widzę, że muszę przedstawić się sam. Przyjechałem ze Shropshire. Mój ojciec to diuk Monmouth. - Uśmiechnął się szeroko. - Alexandra jest moją kuzynką. - Nie z wyboru - wtrąciła. Hrabia dotknął jej ramienia, zmuszając ją, żeby na niego spojrzała. - Jest pani siostrzenicą diuka Monmoutha? Nie potrafiła stwierdzić, czy jego ton wyraża zaskoczenie, oskarżenie czy zaciekawienie. - Nie z wyboru. - Jak według ciebie się czujemy, co? - zapytał Retting ze złością. - Guwernantka w rodzinie? I jeszcze pokazujesz się na mieście, przynosząc nam wstyd. Gdy z ciemności dobiegły śmiechy, Alexandra uświadomiła sobie, że lożę otaczają ludzie zabiegający o względy hrabiego. Balfour wstał powoli i oparł ręce o poręcz. - Virgilu Retting, jest pan bufonem. Alexandra zrozumiała w tym momencie, że zyskanie uwagi hrabiego to broń obosieczna. - Słucham? - warknął mężczyzna. - Większość bufonów nic nie może poradzić na to, że jest, jaka jest - stwierdził Lucien wyrozumiałym tonem. - Widzę, że pan również. - Lord Kilcairn, prawda? - Tak. Coś jeszcze? Wokół nich rozległy się śmiechy. - Proszę mnie więcej nie obrażać. Pańskie uwagi są bardzo niestosowne. Hrabia nachylił się ku Rettingowi. - A jeśli powiem, że jest pan tłusty i głupi? - Ja... nie będę tolerował takiego traktowania! - Doprawdy? Pan przychodzi i nas obraża, a my mamy milczeć? Dobranoc, sir. Proszę odejść, zanim do reszty się pan ośmieszy. Virgil spiorunował wzrokiem kuzynkę. W jego oczach odbijał się gniew i upokorzenie. - Mój ojciec o wszystkim się dowie - zagroził. - Podobnie jak cały Londyn - dodał Balfour spokojnie. - Do widzenia. Retting zacisnął usta i oddalił się w noc. Lucien ziewnął i usiadł na swoim miejscu. - Przynieś nam madery - polecił lokajowi, który stał tuż przy loży. - Tak, milordzie. Alexandra odetchnęła głęboko. - Chciałabym już wrócić do domu - powiedziała drżącym głosem. - Thompkinson! - zawołał hrabia. Służący zatrzymał się w pół kroku. - Milordzie? - Sprowadź powóz.