- Mogę usiąść? - spytał Keenan. - Chciałbym
pogadać z panią chwilę. - Czemu nie? Przecież chcę pomóc, prawda? Keenan zerknął na sufit. - Czy Irina dobrze sypia? - Nie jestem pewna. Chyba tak. - To śliczna dziewczynka. Kobieta uśmiechnęła się i zaraz łzy jej napłynęły do oczu. - Wie pan, oni ją adoptowali. Miała wtedy trzy miesiące i była sierotą. Z Rumunii. - Irina... - Keenan nagle zrozumiał, skąd to egzotyczne imię i czarne oczy. - Co za cudowny postępek - rzekł z podziwem. Sandra pokiwała głową. Nie udało się jej powstrzymać łez i musiała sięgnąć po chusteczkę. - Joannę długo na nią czekała - rzekła po chwili, ocierając twarz. - Strasznie chciała mieć dziecko, ale okazało się, że nie mogą. - Adopcja to poważna decyzja dla większości małżeństw. Wiem, że zwłaszcza ojcom trudno jest wychowywać dziecko innego mężczyzny. Karen Dean podeszła znów do czajnika. Dzięki temu znalazła się bliżej okna. - Nie powiedziałabym, że mój... - Czego by pani nie powiedziała? - dopytywał się łagodnie Keenan. Ściszyła głos. - Chciałam powiedzieć, że nigdy nie podejrzewałam mojego zięcia o nadmiar instynktów ojcowskich, ale w kwestii adopcji całkowicie popierał Joanne. - Kręciła ze smutkiem głową, przywołując wspomnienia. - Oglądali program na temat tamtejszych sierot i potem tylko to jedno mieli w głowie. - Musiało być im niełatwo. - Dean wrzuciła torebki herbaty do biało-niebieskiego dzbanka. - Owszem - przyznała Sandra. - Joanne niewiele o tym mówiła, była przesądna, bała się, żeby nie zapeszyć. Ale wciąż powtarzała, że Tony nie daje za wygraną. Minęło cztery i pół roku, odkąd przywieźli Irinę do domu. - Głos jej uwiązł w gardle. - Joanne wariowała ze szczęścia... Była taką fantastyczną matką! Po raz pierwszy rozszlochała się na dobre. Ukryła twarz w dłoniach, jak przedtem Patston, ramiona jej drgały. Na górze Irina zapłakała także - zupełnie jakby obudził ją wybuch rozpaczy babci. Sandra podniosła głowę i zerwała się na nogi. Złapała garść chusteczek i szybko osuszyła twarz. - Lepiej tam pójdę. - Wytarła twarz, wrzuciła mokre chusteczki do pojemnika na śmieci i w tym momencie zobaczyła, jak Tony w ogródku kopie nerwowo brzeg trawnika. - On się strasznie