Marla spojrzała na telefon i magnetofon. W całym pokoju
nie dostrzegła ani jednej otwartej ksia¿ki, ale to nie był odpowiedni moment, ¿eby zaczac sie czepiac. Teraz maja wa¿niejsze sprawy do omówienia. Spojrzała w oczy swojej zbuntowanej córki i dostrzegła w nich wyzwanie. - Dobrze. Kiedy? - Nie wiem. - Cissy wzruszyła ramionami. - Ale powiesz mi, kiedy bedziesz miała chwilke czasu. - Tak - odparła dziewczyna krótko, przykładajac do ucha słuchawke. - Mamo, nie teraz... - Dobrze, dobrze. Jutro - zgodziła sie Marla. Z cie¿kim westchnieniem zamkneła drzwi. Spojrzała na Nicka. Stał teraz blisko, na wyciagniecie reki. - Chyba bede musiała wyostrzyc swoje rodzicielskie umiejetnosci. - To mo¿liwe? - Nie wiem - przyznała, ¿ałujac w duchu, ¿e nie czuje ¿adnej wiezi z własna córka. Zajrzała do pokoju dziecinnego, gdzie James spał spokojnie, po czym wróciła do holu. Nick czekał na nia. Deszcz uderzał w okna w dachu i bulgotał w rynnach. - Pytałam, czy wierzysz Aleksowi. - A ty nie? 208 - Oczywiscie, ¿e tak - powiedziała szybko. Nie była w stanie przyznac, nawet sama przed soba, ¿e nie ufa własnemu me¿owi. Nick potarł dłonia kark. Jego oczy pociemniały z gniewu. - Nie wiem ju¿ sam, w co wierzyc. - Nie ufasz mu - stwierdziła, kiedy doszli do podwójnych drzwi prowadzacych do jej apartamentu. - Dlaczego? - To sprawa miedzy nami. - Tak, aleja mam wra¿enie, ¿e ma to cos wspólnego ze mna. - Mówiac to, Marla dostrzegła w jego oczach błysk. Nick spuscił wzrok, przez chwile patrzył na jej usta, a potem spojrzał jej prosto w oczy. - Zawsze byłas wyjatkowa egocentryczka. - Naprawde? - Nerwowy smiech Marli zabrzmiał dziwnie głucho. - Zabawne, nie pamietam tego. - Potrzasneła głowa i chcac otworzyc drzwi, wzieła za gałke. Czuła sie teraz bardzo zmeczona. Chciała sie poło¿yc, zasnac w nadziei, ¿e kiedy sie obudzi, ten koszmar zniknie. - Co własciwie pamietasz? - spytał Nick. - Niewiele... mam takie przebłyski pamieci, ale... to nic konkretnego, nic, czego mogłabym sie uchwycic. Jak płomyk z zapaliczki, w której konczy sie gaz. Krótki błysk, który natychmiast gasnie. Te obrazy chca wracac, chocbym nie wiem jak starała sie skoncentrowac. - Rozejrzała sie wokół, patrzac na grube dywany, porecze schodów, paprocie i filodendrony w porcelanowych donicach. - Ale mam te¿ wra¿enie, ¿e powoli odzyskuje pamiec - powiedziała, usiłujac nie myslec o zapachu jego wody po goleniu i mrocznej obietnicy, jaka dostrzegła w jego oczach. - To dobra wiadomosc. - Najlepsza. Spojrzał na nia tak, ¿e serce zabiło jej szybciej. - Trzymam za ciebie kciuki.